Zagadki historyczne

Aktorzy amerykańscy


Opracował: Admin
Opublikowano: 23.01.2022

Marzył o tym, żeby być bogatym.

Jako dziecko pragnął tylko najeść się do syta. Mógł to uczynić, dopiero gdy miał dwadzieścia jeden lat. Zdołał nawet trochę zaoszczędzić.
Razem z kolegą, który też miał trochę odłożonych pieniędzy i także czuł się w swym zawodzie sfrustrowany, zastanawiał się, jak pomnożyć kapitał.
„Obaj mieliśmy takie samo życzenie: wzbogacić się – napisał później. Zaplanowaliśmy kupno dwóch tysięcy hektarów. Resztę chcieliśmy przeznaczyć na zakup świń. Obliczyliśmy, że przy rocznym przyroście przeciętnie pięciu prosiąt na maciorę – jeśli wszystko dobrze pójdzie – moglibyśmy zarobić po roku po pół miliona na głowę [...]. Nie mogliśmy wręcz opanować podniecenia. Przy jedzeniu, we śnie i na jawie nie widzieliśmy nic innego oprócz świń [...]”.
Hodowca świń? Czy była to słuszna droga? Kiedyś chciał być koncertmistrzem.
Ostatecznie pozostał przy tym zawodzie, w którym zaczął odnosić już pierwsze sukcesy.
Wróżka utwierdziła go w przekonaniu, by zajmował się tym, co rozpoczął.
„Widzę przed panem wielkie sukcesy – powiedziała. – wprost niezwykłą karierę życiową [...]. Zdobędzie pan wielki majątek. Ma pan rękę do robienia pieniędzy [...]”.
Wróżba się sprawdziła. Miał dwadzieścia pięć lat, gdy pisał: „Pieniądze i sukcesy spadały na mnie coraz szybciej. To było oszałamiające i przerażające zarazem, ale cudowne!”. Wiedział już, że wkrótce będzie milionerem.


Śmiech to zdrowie
Humor z zeszytów szkolnych


Gdy złoty deszcz spadł na niego tak niespodziewanie, postanowił wynająć w słynnym hotelu najdroższy pokój. Później wspominał: „Wspaniałość sal hotelowych ze złoceniami i pluszem poruszała moją wrażliwość [...]. Obejrzałem łazienkę z wymyślnymi wodotryskami i biczami wodnymi, otworzyłem kran z gorącą i zimną wodą. Jak wspaniałą i uspakajającą rzeczą jest luksus! Wykąpałem się i uczesałem, włożyłem nowy szlafrok, zamierzałem napawać się każdym gramem luksusu, mieszczącego się w cenie pokoju. Usiadłem na krześle pośrodku pokoju i przyglądałem się wszystkiemu z uczuciem rozkoszy połączonej z melancholią [...]”.
Tym, co napełniało go melancholią, był kontrast z latami dzieciństwa, spędzonymi po opuszczeniu przez ojca obu synów i ich matki w skrajnej nędzy. Przez pewien czas wraz z bratem i matką musiał mieszkać w przytułku, a następnie – po umieszczeniu matki w zakładzie dla obłąkanych – w sierocińcu. Jak pisał później jego najstarszy syn, ojciec wspominał, że: „za najmniejsze przewinienia stosowano karę chłosty, konfiskaty i zamkniecie w karcerze. Wydawało się, że personel sierocińca przysiągł sobie złamać wolę i ducha powierzonych mu dzieci”.
Przez całe życie usiłował przezwyciężyć w sobie smutne dzieciństwo, co mu się tylko częściowo udało. Nigdy nie wyzbył się swego rodzaju nieśmiałości.
Kiedy ożenił się po raz czwarty, powiedział, że teraz już wie, na czym polega szczęście: „Przepełniony błogością, siadam czasem o zachodzie słońca na naszym tarasie i ponad zielonymi trawnikami patrzę na dalekie morze i wzbudzające ufność góry. W tym nastroju nie myślę o niczym, rozkoszując się cudownym spokojem”.
Dożył późnej starości. Kilka dni po jego śmierci wykradziono pochowane w ciężkiej dębowej trumnie zwłoki, żądając za zwrot okupu.
„Złodzieje” trafili do więzienia, a zwłoki pochowano powtórnie.

Kto jest bohaterem zagadki?